Ku uciesze Sztolcmana krajobrazy coraz mniej przypominają Polskę. Niespiesznie, znękani piwem i rakiją, przedzieramy się przez wąwozy między skalistymi górami. Tuż przed granicą opychamy się rozmaitym serbskim jadłem, zwłaszcza zaś czevapami. W Mojkovacu obserwujemy dziwaczny twór - olbrzymią zabetonowaną przestrzeń o zagadkowym zastosowaniu. Wjeżdżamy do Biogradskiej Gory. W drodze towarzyszy nam puchacz i liczne wiewiórki. Rankiem pływamy po jeziorku - łódką, a potem wpław.