Po kolacji (lokalna grochówka i spaghetti) oddajemy się pijaństwu, które zmusza właścicieli hostelu do udoskonalenia systemu zliczania należności za napoje wyskokowe. Dla ułatwienia wszyscy przedstawiamy się jako 'Lukasz'. Dziś jest jakby mniej drętwo, niektórym udziela się nasza słowiańska dusza. Zaprzyjaźniamy się z Węgrem i zblazowanym Holendrem z Eindhoven.